sobota, 11 maja 2013

Radosna twórczość związana z sagą "Zmierzch" Stephenie Meyer

   To zdecydowanie post tylko dla wtajemniczonych:-)
Nie czytałam żadnej z książek Stephenie Meyer, ale bardzo poruszają mnie filmy powstające na podstawie napisanych przez nią powieści.
   Moją ulubioną postacią z sagi "Zmierzch" jest Jacob Black- tragicznie zakochany w Belli wilkołak.
Nie będę streszczała fabuły, bo nie o to mi dzisiaj chodzi. Ci, którzy czytali lub oglądali, będa wiedzieli, o czym mówię.
   Bardzo zainspirowała mnie jedna scena, która miała miejsce pod koniec trzeciej części cyklu- "Zaćmienia". Jacob został zraniony w bitwie, a Bella przyszła do niego. Wszystko jest już jasne. Bella wyjdzie za Edwarda, który zmieni ją w wampira. Wampiry są naturalnymi wrogami wilkołaków, a Edward jest wrogiem Jacoba. Obaj walczyli o Bellę, ale Jacob przegrał.
   I to było wiadomo od początku. Wygrana Edwarda była oczywista, to on miał dostać Bellę, ale Jacob walczył. I za tę beznadziejną walkę, pomimo wszystkich przeciwności, wbrew nadziei, pokochałam tego bohatera.
- Przynajmniej wiem, że zrobiłem wszystko, co mogłem- powiedział Belli.
   Naprawdę, zrobił wszystko.
- Walczyłam z tym uczuciem, bo wiedziałam, że nic nie zmieni- słowa Belli.
   Myliła się. Ta miłość zmieniła wszystko.
Gdy tamtej nocy Bella definitywnie rozstała sie ze swoim najlepszym przyjacielem, Jacobem Blackiem, który kochał ją ze wszystkich sił, nie zważając na zasady, nie troszcząc się o własne życie, przeprowadzili taką rozmowę:
"- Mam wrócić?
- Potrzebuje trochę czasu, ale zawsze będę czekał.
- Dopóki bije moje serce.
- Może nawet dłużej."
   Jego miłość, jego ingerencja w życie Edwarda i Belli nie skończyła się ani wtedy, gdy Bella wyszła za mąż, ani wtedy, gdy urodziła córeczkę. Jacob wpoił się w maleńską Renesmee i w ten sposób uratował rodzinę wampirów, chociaż jego obowiązkiem była walka z nimi, Jacob zrezygnował z własnej tożsamości, ze swej rodziny, by zapewnić szczęście i spokój zarówno Belli, jak i wpojonej sobie Renesmee. Swój los związał nierozerwalnie z wampirami.
   Choć było cieżko, zwyciężył, zwycięstwem najbardziej spektakularnym, najlepszym, największym.
Koniec sagi ukazuje szczęśliwą zapowiedź życia Belli i Edwarda, Jacoba i Renesmee.
   I mam nadzieję, że takie właśnie było.
   Pierwsza para bohaterów była nieśmiertelna, druga nie, więc musiał nadejść moment pożegnania.
Tak sobie wyobrażam dzień śmierci Jacoba:

   Było mroźne popołudnie. Słońce przechylało się ku zachodniej ścianie skał porośniętych przez większą część roku mchem i drobnymi roślinami, a teraz zanurzonych w skorupie brudnego lodu. Tak wiele się zmieniło, świat pędził tak szybko, że czasem nie można było uniknąć kolizji, ale ten las pozostał tu, trwały, ponury, niezmierzony, dziki, niewycięty i nienaruszony. Tak stary.
- Wróciliśmy do Forks- powiedziała do siebie Bella, spoglądając w niebo. Słońce nie dawało ani odrobiny ciepła- tu wszystko się zaczęło.
   Długo już nie widziała tego miasta, tego lasu, tego domu, który należał do Cullenów, i którego nie oddali nikomu, mimo upływających lat. Spędzali tu czasem kilka lat, przyjeżdżali otworzyć skrzypiące drzwi, odnowić zmurszałe konstrukcje, obejrzeć przeszłość, która wyłaniała się z każdego kąta, przeszłość, która była niemalże cieniem, teraz, po ponad dwustu sześciedzięsiu latach.
   To wydarzyło się tak dawno...
Bella spojrzała za siebie i ogarnęła wzrokiem dom Cullenów, który kiedyś był tak nowoczesny, a teraz stanowił obraz zamierzchłych czasów, juz nikt tak nie budował, już nikt tak nie żył.
   Była w tak wielu miejscach, tak wiele widziała, a jednak nic nie wydawało jej sie piekniejsze od lasu w Forks, od tego domu i od tego czystego powietrza, którym przecież już nie potrzebowała, nie mogła oddychać.
   Od momentu wyjazdu inni Cullenowie nieczęsto tu wracali, ale Bella i Edward pojawiali się wciąż, niezmiennie, zresztą, jak mogliby inaczej? Jacob i Renesmee prawie nie rozstawali się z Forks, opuszczali je tylko w nagłych i koniecznych przypadkach. Renesmee nie lubiła oddalać się od sfory. Bella czasem zastanawiała się, jak to mozliwe, że córka wampirów tak silnie może pokochać wilkołaki, tak silnie związać się z nimi, niekiedy Bella rozważała, że przez wpojenie Jacoba w jej córkę, Renesmee wpoiła sobie całe jego wilcze życie.
   Ten przyjazd do Forks był szczególny. Po raz ostatni spędzali czas we czworo. Dziś żegnali Jacoba, bo to był koniec jego drogi.
   Renesmee właśnie wyszła przed dom i usiadła na ganku, kolana podciągnęła pod brodę, z oczu spływały łzy, a ciałem co chwilę wstrząsały dreszcze. Bella zdjęła swój wełniany sweter i zarzuciła córce na ramiona.
- Co się stało? Czemu wyszłaś na zewnątrz?
- Muszę sie zastanowić, co mam mu powiedzieć, nie mogę niczego pominąć, to moja ostatnia szansa. On dziś odejdzie, czuję to.
   Jacob wyrobił w niej wilczy instynkt. Od tamtej pory nigdy się nie myliła.
Przez szybę Bella widziała uchylone drzwi do pokoju Jacoba, w których progu stał Edward. Nie wchodził do środka. Nagle potrząsnał głową i przeczesał dłonią włosy.
   Znała ten gest.
Dziękuję.
   To mówił Jacobowi Edward.
Nic więcej.
   Bella chciała przytulić córkę, ale Renesmee ją odepchnęła.
Szybkim krokiem weszła do środka, po chwili ruda czupryna zniknęła za drzwiami.
   - Jak się czujesz?- Renesmee nienawidziła trywialnych pytań, ale jakie mogła w tej chwili zadać?
- Gdy cię widzę, od razu lepiej- Jacob uśmiechnął się.
   Potem nagle spoważniał.
- Dziękuje ci za to wyjątkowe życie, byłaś przy mnie zawsze, wszędzie, kocham cię tak mocno, jak tylko potrafię. Ale jest ktoś, kogo musiałem poświęcić, kto mnie musiał poświęcić na naszej wspólnej drodze. Nie żałuję żadnego z wyborów, gdyby stało sie inaczej nie przyszłabyś na świat. Po prostu chcę, żebyś zrozumiała i wybaczyła mi to, co dziś zrobię. Byliśmy razem przez bardzo długi czas, piekny czas i nigdy nie wracałem do tego, co zdarzyło sie przed twoimi narodzinami, zanim się w ciebie wpoiłem, zanim cię pokochałem. Ona też nigdy tego nie robiła. Po prostu skupiliśmy sie na przyjaźni, bo miłość musieliśmy przemilczać. Była szczęśliwa z Edwarem, a ja z tobą, ale dziś, zanim umrę, muszę sobie przypomnieć i przypomnieć jej o tamtej miłości, która zdarzyła się tak dawno temu, a żyła we mnie przez cały ten czas. Mam nadzieję, że nie masz do mnie żalu, pretensji. Po prostu muszę z nią dziś porozmawiać, z nią ostatnią się pożegnać. Jestem jej to winien.
   Renesmee wcale nie powstrzymywała łez, to i tak nie miało sensu.
- Dlaczego tak silnie jej pragniesz? Przecież to nie jest wpojenie.
- Nie wiem- Jacob lekko wzruszył ramionami. Słabł- po prostu ją kochałem bardziej.
   Ostatnie zdanie wypowiedział ledwo dosłyszalnym szeptem. Szeptem wyrzutów sumienia.
Ale ona usłyszała.
- Kochasz- poprawiła go- kochasz ją bardziej.
Milczał.
- Nie wiem, jak to jest podejmować takie wybory- podjęła Renesmee po chwili- ja nigdy nie wybierałam, weszłam do życia, które już wcześniej było mi przeznaczone, które było już przygotowane, nie musiałam o nic walczyć, wszystko mi oddano. Kochałam tylko ciebie, nigdy nie musiałam się z tobą rozstawać. Do teraz. Mam do wykorzystania ostatnie chwile, należą mi się. Tak trudno oddać mi je właśnie jej, mojej matce. Ale zrobię to. Dokonam swojego pierwszego, najważniejszego wyboru. Ty wybrałeś mnie, więc teraz pozwolę ci wybrać ją. Chociażby to miało trwać tylko jedną chwilę.
   Ciąg dalszy nastąpi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz