Ta książka jest pierwszą z trzech części cyklu. Opowiada o niezwykłej, zupełnie wyjątkowej sile miłości, która może pokonać śmierć, zmienić życie, pokazując, że jest o co walczyć, o kogo.
„Mówili, że bez miłości będę szczęśliwa.
Mówili, że lekarstwo na miłość sprawi, że będę bezpieczna.
I zawsze im wierzyłam.
Do dziś.
Teraz wszystko się zmieniło.
Teraz wolę zachorować i kochać choćby przez ułamek sekundy, niż żyć setki lat w kłamstwie”.
Dawniej wierzono, że miłość jest najważniejszą rzeczą pod słońcem.
W imię miłości ludzie byli w stanie zrobić wszystko, nawet zabić.
Potem wynaleziono lekarstwo na miłość.
Czy gdyby miłość była chorobą, chciałbyś się wyleczyć?
Spokój jest szczęściem. Wszyscy mówili to Lenie. Gdy nie kochasz możesz nad sobą w pełni panować, planować każdy krok, być zawsze w formie, mówić to, czego od ciebie oczekują. I tak jest dobrze.
I Lena w to wierzy.
Tylko nagle pojawia się Alex. Wyrasta w jej życiu niczym dzewo, zapuszcza korzenie głęboko w sercu dziewczyny. Pokazuje, czym naprawdę jest szczęście. Udowadnia, że miłość to choroba i nie ma na nią lekarstwa.
Tylko, że Lena już wcale nie chce szukać leku.
Życie z monotonnego spaceru staje sie biegiem do utraty tchu, skokiem ze szczytu urwiska wprost do zimnej toni bez dna.
Teraz trzeba ryzykować, by przeżyć, by kochać.
Lena słyszy miłością, widzi nią, oddycha.
Ale szczęście trwa chwilę, nie wieczność.
Tam, gdzie nie masz prawa kochać, miłość nie powinna istnieć.
A ty wskrzeszasz ją każdym ruchem, gestem, uśmiechem.
Więc musisz zginąć.
Żeby miłość nie przetrwała w niczyim sercu.
I nagle ruszasz do walki.
Nie z obrzeży, granic. Zaczynasz uciekać z samego cetrum kręgu nienawiści.
Trzymasz jego dłoń, on trzyma twoją.
I to was spowalnia.
Jednak nie puszczasz jego ręki.
Bo jest ci potrzebna, by rozpocząć wykonywanie niewykonywalnego.
W chwili, gdy Oni rozerwą ten uścisk, on zginie.
Dla ciebie.
Ale czy na zawsze?
Ruszasz dalej. Nic nie widzisz.
Zaślepia cie pragnienie śmierci i miłości.
Umierasz, kochając.
Tego nauczył cię Alex.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz